Do Muzy
Poezję zacząłem popełniać już w szkole średniej. O ile pamięć mnie nie myli, pierwsze wierszydła powstały, kiedy miałem już za sobą piętnaście wiosen, i to właśnie chyba na wiosnę, zakochany po uszy w pewnej istocie, przelałem na papier pewną przepoetyzowaną literacką próbę. Jako autor byłem oczywiście nieopierzony i pisałem – oczywiście – ku czci wielkiej i jedynej miłości. Ba, jakżeby inaczej!
Do Muzy
Dziś nic nie napiszę, Muzo,
Sercu rany już nie służą;
Choć życia powoli ubywa,
Nie wskrzeszę żadnego motyla!
Dziś – dzień wolny od przeszłości,
Dziś jest dzień wiatrem porwany;
Ulepiona z mozaiki ciemności
Noc – subtelnie zagoiła rany.
Chcesz znów wskrzesić we mnie motyla,
Oszukujesz samą siebie;
Dziś w mym sercu drzemie mogiła,
Nie ma gwiazd i księżyca na niebie.
Pomyliłaś stolik w bufecie,
Tu kawa na ciebie nie czeka;
Tyle wieszczy wokół jest na świecie,
A ty płyniesz do mnie jak rzeka.
Wiem, tej nocy niebo szaleje,
Potargane wiatrem ma włosy;
Wciąż masz głupią w zanadrzu nadzieję,
Że mi zadasz kolejne ciosy.
„Lecz, przepraszam – pani tu siedziała?
Nie ten stolik dla pani w bufecie;
Tam na zewnątrz ktoś na panią czeka,
Stado wieszczy tuła się po świecie.
O! Przepraszam szanownego pana,
Coś mnie ciągnie ku Niemu nieznośnie.
Pani chodzi za mną już od rana.
Pański smutek u Niego mnie gości.
Łzy opadły od oczu, jak liście.
Widzę – w oku mieni się łza.
Panią smutek przyciąga – iście.
A pan przyzna, że smutek w Nim gra.
Pani kocha opery bolesne,
Panią wabi szelest suchych liści;
Odrzucone uczucia przedwczesne
I ten chaos niekojonych myśli.
Myśli pani, że koi je ciszą?
Nie! – roznieca ich żar, co się spiętrza;
Myśli wtedy własne myśli słyszą
A samotność wydaje się większa!...
Ja tu czekam na kogoś... od lat.
Dziś nie mogę pani towarzyszyć.
Tam za oknem czeka cały świat,
Więc odejdę od pana – w ciszy.”
Pomylony stolik w bufecie...
Pomnik nieba wiatrem potargany...
Ulepiona z mozaiki ciemności
Noc – subtelnie zagoiła rany.
poprzednia strona