Sakrament



Poezję zacząłem popełniać już w szkole średniej. O ile pamięć mnie nie myli, pierwsze wierszydła powstały, kiedy miałem już za sobą piętnaście wiosen, i to właśnie chyba na wiosnę, zakochany po uszy w pewnej istocie, przelałem na papier pewną przepoetyzowaną literacką próbę. Jako autor byłem oczywiście nieopierzony i pisałem – oczywiście – ku czci wielkiej i jedynej miłości. Ba, jakżeby inaczej! 




















Sakrament



Pocałunki twoje imitują wiersze,

te pierwsze,

oniryczne,

nieśmiałe.


Pocałunki twoje usypują dreszcze,

te ciepłe,

liryką

spisane.


Pocałunków twoich plagi poetyckie

spod pióra spadają,

mienią się w atrament...


...i słowa smakują

jak ust twoich smugi,

jak twój oddech –

sakrament.





























Posluchaj nagrania wiersza

poprzednia strona